Casque Adrian M 1915 (Hełm francuski wz.1915 „Adrian”)

Posted: 14 listopada, 2011 in Wirtualne Muzeum

Powstanie
 W czasie I wojny światowej Armia Francuska stanęła wobec nowego zagadnienia z dziedziny uzbrojenia. Gerenał Adrian zauważył, że żołnierze, którzy odnieśli ranę głowy czasem unikali bezpośredniego strzału w głowę, ponieważ powszechnym było noszenie… metalowej miski żywnościowej pod czapką. Po wstępnych eksperymentach w 1914 roku, zatwierdzono hełm nazwany od nazwiska pomysłodawcy „Adrian”. Pierwsze hełmy trafiły do żołnierzy w 1915 roku. Kształt hełmu wzorowano na hełmach strażackich używanych we Francji. Hełmów M1915 używano na całym Świecie zarówno w okresie I wojny światowej (m.in. Francja, Włochy), jak i w okresie międzywojennym (Polska, Finnlandia, Czechy i w zasadzie wszystkie odrodzone kraje Europy), jak i w czasie II wojny światowej (m.in. Francja, Polska).  

Użycie w Polsce
Do Polski hełm wz.15 trafił w dużych ilościach. Po pierwsze przybył na głowach żołnierzy Armii Hallera z Francji. W wersji czołgowej przybył z załogami Renault 17 FT. Niektóre polskie formacje w Rosji wyposażano w hełmy stalowe – francuskie wz. 15 produkcji francuskiej (szczególnie I Korpusu Polskiego). W czasie utrwalania państwowości polskiej importowano duże ilości tych hełmów. W 1919 roku wydano jednostkom 42.000 sztuk pochodzących z importu, jednak całkowita ilość hełmów importowanych nie jest znana. Trzeba zaznaczyć, ze hełm francuski był bardzo tani, gdyż kosztował wtedy 8 franków (płaszcz żołnierski 54 franki). W wyniku działań wojennych w 1920 roku stan ilościowy hełmów uległ znacznemu uszczupleniu. Był to pierwszy element uzbrojenia, jakiego pozbywali się żołnierze podczas odwrotu, ze względu na małą przydatność. Według stanów z 1925 roku było ich 83.712 sztuk. Stany z 1927 roku podają ilość 100.000 sztuk. Prawdopodobnie cześć odzyskano po renowacji.  
W hełm w owym czasie wyposażono piechotę, cześć artylerii, żandarmerię, załogi pociągów pancernych i samochodów pancernych. Ilości hełmów w pułkach wahała się od 300 do 2000 sztuk (najczęściej około 1000). Jednostki żandarmerii – 500 sztuk na dyon. W innych broniach w niewielkich ilościach. Był także na stanie oddziałów reprezentacyjnych. Nie było go na stanie kawalerii, gdyż do 1938r. nie używała hełmów. Przypominam, że kawaleria walczyła pieszo, a koń służył wyłącznie to transportu – taki odpowiednik piechoty zmotoryzowanej lat 30-tych.  Jedynie niewielkie ich ilości znajdowały się na stanach załóg samochodów pancernych.
Hełmy francuskie w WP malowano na kolor khaki, bądź sporadycznie pozostawiano w oryginalnym kolorze – szaroniebieskim (na początku lat 20-stych). W większości zaopatrywano je w orły metalowe wz. 19 lub owalne oznaki z orłem, pochodzące z Armii Hallera (walki o Lwów i wojna 1920 roku). Oznaki takie widać na zdjęciu II Szwadronu Śmierci (w kolorze hełmu).
     Często występowały jednak też w kolorze srebrnym. Używano tych odznak nawet do połowy lat 20-stych. Ponieważ hełmy francuskie wz. 15 miały dwa otwory, dolny i górny, oficerowie w górnym mocowali orła, w dolnym zaś metalowy znak (tzw. kokardę). Istniało jednak wiele hełmów bez przytwierdzonych odznak. Orły rozkazano usunąć 10 listopada 1926 roku na posiedzeniu Rady Artyleryjskiej, a ostatecznie rozkazem z 1 lipca 1930 roku. W kwietniu 1930 roku Departament Uzbrojenia MsWoj wydał instrukcję o sposobie usuwania istniejących otworów w hełmach poprzez zalutowywanie ich w pułkowych warsztatach rusznikarskich. Akcja jednak odbywała się opieszale i w niewielkiej liczbie hełmów w 1939 roku wciąż były otwory! Orła podwójnej wielkości niż wz.19 posiadała Kompania Zamkowa.
Inną kwestią było zużywanie się elementów skórzanych. Na posiedzeniu Komisji Artyleryjskiej inż. Leonard Krauze z ITU przedstawił projekt zmiany konstrukcji wewnętrznej. Projekt przyjęto do realizacji. Przeróbki wykonywała Zbrojownia nr 2 (ul. Stalowa w Warszawie) oraz Zbrojownia nr 1 (Brześć nad Bugiem) i Zbrojownia nr 5 (Przemyśl). Przeróbka objęła rozmontowanie, ługowanie, prostowanie, dorobienie części, miniowanie, dwukrotne lakierowanie oraz uzupełnienie wyposażenia wewnętrznego.  Koszt przeróbki wynosił 9,70 zł za sztukę. Cały hełm wart był w 1934 roku 17 zł. Oznacza to, ze przeróbka była dosyć droga.
      Po wprowadzeniu hełmów wz.31, hełmy francuskie stopniowo przydzielano kawalerii. Zamiar wyposażenia w hełmy był dotąd niemożliwy do wykonania z powodu dotkliwego ich braku nawet w piechocie. Próby z hełmami prowadzono w Centrum Wyszkolenia Kawalerii. Okazało się, ze właśnie hełm francuski wz. 15 jest najlepszy. W 1939 roku, niedługo przed wybuchem wojny, przyjęto ten hełm w kawalerii, która wcześniej hełmów nie używała.
Wiadomo też, że z piechoty cześć hełmów Adrian przekazano do KOP. Według spisu z 1934 było ich w KOP 2.400 sztuk.  
Istaniała też wersja hełmu francuskiego wz. 15 z masy papierowej w małych rozmiarach. Lakierowano je na kolor khaki, a wyposażenie wewnętrzne montowano z płótna. Mocowano na nich orły normalnej wielkości. Były produkowane jako zabawki dla dzieci. Wyposażano w nie jednak też młodych doboszy w orkiestrach wojskowych.

 


Hełm składał się z czerepu, tłoczonego z blachy o grubości 0,7 mm, grzebienia oraz daszków – przedniego i tylniego. Daszki łączone ze sobą za pomocą nitów lub zgrzewania, całość zaś mocowana do czerepu przez zwalcowanie, tworzące zgrubienia wokół czerepu, o grubości 3 mm dookoła. Brzegi daszków zawijane są do góry i zwalcowane, co tępi krawędzie i usztywnia je. Grzebień podwójnie profilowany, przymocowany jest do czerepu czterema rozginanymi nitami. W szczycie czerepu, przykryty grzebieniem, znajduje się podłużny otwór wentylacyjny. Grzebień ma również dwa wycięcia wentylacyjne usytuowane przy powierzchni czerepu. Wycięcia te służyć miały też do zakładania przez nie paska do troczenia hełmu do tornistra. W części czołowej czerepu znajdują się dwa prostokątne otworki o wymiarach 6 x 1,5 mm, usytuowane jeden na drugim, w odstępie 35mm, a służące do mocowania odznaki.

     Wyposażenie wewnętrzne hełmu stanowiła wkładka ze skóry w kolorze  naturalnym, składająca się z sześciu płatów wiązanych w szczycie sznurowadłem oraz potnika. Skórzany potnik oddziela od czerepu hełmu pasek z grubej tkaniny oraz cztery przekładki z falistej blachy aluminiowej. Wyposażenie wewnętrzne mocowano do czerepu 4 rozginanymi uchwytami, przylutowanymi do wewnętrznej powierzchni czerepu ponad jego krawędzią. Podpinkę hełmu stanowi wąski pasek skórzany szerokości 10 mm, ze skóry w kolorze brązowym, z regulacją przesuwaną klamerką bez bolca. Podpinka przymocowana do metalowych zaczepów przylutowanych do czerepu. Polska wersja wyposażenia wewnętrznego hełmu wz. 15 różniła się skórzaną wkładką oraz widocznymi na zewnątrz nitami.

    Hełm produkowano w 3 rozmiarach, dlatego jego waga wynosiła od 670 g do 760 g.

Historia eksponatu:

Helmecik kupiłem na giełdzie, w Świdnicy (moja ulubiona giełda, bo zawsze coś z niej przywożę). Niestety nie dało się wytargować ceny -110zł. Chciałem zaznaczyć, że to były czasy, gdy na giełdach ludzie przywożili samochody (tak, pełne samochody hełmów na dodatek Vany) więc cena była troszkę wygórowana, ale kupiłem ten hełm, ponieważ wiedząc, że mam łeb jak sklep (wracając do rozmiarowki hełmu – rozmiar 1 pasuje na dziecko 4-6 lat, więc daje to do myślenia jak człowiek urósł przez te 70 lat) oraz, że to jest trudniej dostępny model hełmu jakoś zapłaciłem za to to coś. Jak widać stan pozostawiał wiele do życzenia. Farby w zasadzie nie było (zdjęcie tego dobrze nie oddaje, ale ta farba była w 99% złuszczona – rdza, troszkę poobijany. Najważniejsze, że grzebień i czerep był „zdrowy”. Od początku hełm miał być przerabiany na polski, więc nie żałowałem pozostałości oryginalnej, francuskiej farby i wyczyściłem go do gołego metalu, następnie zaszpachlowałem otwory po orzełku, granato/płomieniu, wyklepałem obicia i pomalowałem podkładem do metalu (podobny do tych „prosto na rdzę”, jednak cena 40zł/1 litr podpowiada jaka jest jakość), aby hełm nie brała rdza później poszedł zielony khaki kupiony na allegro. Od tego momentu wiem, ze farb na tym serwisie się nie kupuje, bo to były popłuczyny, a nie farba. Żeby było ciekawiej osoba nadal sprzedaje farbę, ciagle dostaje pozytywy i w ogóle „jest cudownie”. Jednak zaletą tej sytuacji jest to, że zobaczyłem ile szpachli trzeba dołozyć, aby hełm był idealnie gładki jak oryginał. Romans z papierem ściernym, szpachlą i znowu z papierem skonczył sie bardzo pozytywnie, później znowu go pomalowałem farbą (3 warstwy) popłuczyny pokazały swój „czar” – łatwiej byłą ją zdrapać niż farbę na zdrapkach. Na szczęście kupiłem sobie opisywaną już farbę samochodową i teraz efekt jest wspaniały – farba nie do zdarcia. Na allegro dokupiłem pasek skórzany oraz juchtowy (wiem, wiem powinien być skórzany, ale pod hełm raczej nikt nie zagląda oraz z powodu braku dostępności skórzanego odpowiednika) fasunek z armii belgijskiej.

 

 

Dodaj komentarz